Upal powyzej 40 stopni, nawet aparat foto wydaje sie byc miekki w tym sloncu, przerazliwie krzykliwe kolory kutrow, stloczonych w przystani, gwar rozmow, wszechobecny rybi, mdly zapach , nawolywania, splatane stosy sieci, roje much i stada wron czekajacych na latwa zdobycz..
... przyszlam kupic rybe!
Pan w sarongu (o ktorym bedzie w osobnym poscie) z kamienna twarza, wprawnymi ruchami tnie rybki na kawalki..minuta za minuta, godzina za godzina..sto, tysiac, milion egzemplarzy!
Czesc z nich jest zasalana i suszy sie na sloneczku..
Czyszczenie lodzi przed nastepnym kursem..musi byc bardzo czasochlonne/ nie wiadomo dlaczego, w uzyciu jest mikroskopijnych rozmiarow gabka./:-)))
Po trudach targowaniach sie w pocie czola, wdychania "aromatow"portowych, i stapania po obslizglych szczatkach owocow morza, ryba przytargana do kuchni smakowala niebiansko:-)
...
kolory moje ulubione i w ogóle klimat portowy
ReplyDeletetylko zapach i żywe ryby skazane na oprawianie mnie przerażają
A ja mam jedno pytanie, czy panowie nosza czesto "chusty" na biodrach?
ReplyDeletePrzygladnelam sie zdjeciom i znalazlam kilku panow w takim ubiorze. Moze tak chlodniej im :)